Tysiąc Złotych Polskich Nowych jest nam winien T. Miał oddać już dawno, ciągle coś się przesuwało, teraz miało być „najwyżej do końca miesiąca”. Koniec miesiąca jest dzisiaj. T. się nie odzywa.
Trzy tysiące (w tej samej walucie) winien nam jest Urząd Skarbowy z tytułu nadpłaconych podatków.
Ponad cztery tysiące jest nam winne Bardzo Szacowne Wydawnictwo, które wypłaci je dopiero po wydaniu tłumaczonych przeze mnie książek (ostatnia rata honorarium).
Ile to jest razem? No właśnie.
A nasze konto zaczyna świecić pustkami. Kocia Twarz.
(A, no i są jeszcze dwa tysiące od Dużego Portalu, ale ich nie wymieniam, bo Duży Portal płaci terminowo, co oznacza że zapewne zaraz po Najdłuższym Weekendzie Nowoczesnej Europy pieniadze się pojawią. Chociaż tyle.)