Ano, z tym naszym zdrowiem to jakoś tak… różnie (dzięki za troskę, Kinio :). Niby lepiej, a nie do końca jakoś. Potwory się przechorowały krótko, niby już w poniedziałek były zdrowe, ale Pietruszka ni z tego ni z owego we wtorek wieczorem pawia był uwolnił nagle a niespodziewanie. I ogólnie biedny był niezmiernie. I o co chodzi?
A wczoraj wprawdzie już wszystko było dobrze, ale cały dzień jakiś słaby był, jakiś śnięty… A wieczorem zasnął w pół zdania, z książeczką w ręce – po prostu leżał w łóziu, oczka mu się zamknęły i już. A to nie jest zwykły stan Pietruszki o ósmej wieczorem – zwykle jeszcze co najmiej pół godzinki imprezowania…
Ano, zobaczymy.