Muzycznie – adwentowo

Od paru dni się zbieram, żeby coś napisać, ale jakoś nie mogę się zebrać. To nawet nie jest tak, że jakoś szczególnie dużo się dzieje, bo nie dzieje się więcej niż zwykle… Chwilami dzieje się nawet mniej. Przynajmniej zewnętrznie. Siądę. Napiszę. Jeszcze przed świętami, słowo.

Ale dziś tylko krótko.

Gdybyście szukali muzyki na te ostatnie dni Adwentu… Jest taka absolutnie genialna płyta adwentowo-bożonarodzeniowa, zatytułowana „Waiting for the Light”. Chór (żeński) warszawskiego Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina nagrał „A Ceremony of Carols” Benjamina Brittena – dwunastoczęściowy utwór na głosy solowe, trzygłosowy chór i harfę. Kolejne części oparte są na kolejnych tradycyjnych, angielskich (głównie) kolędach. Rzecz piękna – ale już zdecydowanie świąteczna. Gdzie zatem Adwent?

Pierwsza część płyty to osiem utworów młodego polskiego kompozytora muzyki (głownie) chóralnej, Jana Krutula. Tak, tego samego, o którym wspominałem kilka wpisów temu.

Janek napisał siedem krótkich, absolutnie przepięknych utworów opartych na siedmiu Antyfonach Wielkich, prowadzących liturgię Kościoła przez ostatnich siedem dni Adwentu. Fortepian, chór i instrument perkusyjny – w każdej antyfonie inny. Każda ma zupełnie inny nastrój, inne brzmienie, inny klimat – nawiązujący do treści. Zaczynają się łagodnie, narastają do „szczytu” czwartej antyfony („O Clavis David”), a potem znowu opadają łagodnie do finałowej „O Emmanuel”.

Ósmy utwór – stanowiący przejście między adwentowymi antyfonami a bożonarodzeniowym utworem Brittena – to niesamowita pieśń „O Magnum Misterium”, będąca swego rodzaju hymnem nocy wigilijnej.

Posłuchajcie. Naprawdę warto. To dość nowoczesne utwory, ale niezwykle „słuchalne”. W harmoniach, które pisze Janek, jest coś tak niezwykłego, coś tak do głębi poruszającego… Nigdy chyba nie słyszałem jeszcze muzyki, która tak naturalnie oddaje klimat Adwentu. Na warsztatach, na których byłem w lecie, autor opowiadał nam o tych antyfonach, zrobił całe wprowadzenie, tłumacząc, dlaczego takie a nie inne motywy, skąd takie brzmienia w poszczególnych fragmentach, dlaczego takie właśnie instrumentarium… Niezwykłe to było. Ale nawet bez całego tego wprowadzenia – wystarczy zamknąć oczy i posłuchać (uprzednio przeczytawszy same antyfony, żeby rozumieć ich treść).

Gdybyście chcieli posłuchać – wszystkie można zaleźć na YouTube, tylko trzeba sobie włączać po kolei. Ale można całą płytę znaleźć także na Spotify i na Tidalu – zwłaszcza ten ostatni serwis (jeśli tylko jesteśmy podłączeni do szybkiego internetu) proponuje jednak DUŻO wyższą jakość dźwięku, co w przypadku tej akurat muzyki naprawdę ma znaczenie.

Posłuchajcie. Ja mam wrażenie, że za każdym razem wyprawiam się do innego świata.

Dodaj komentarz